Brak posłów z Ursynowa – przegrana lokalnych kandydatów w wyborach
Ursynów, dzielnica Warszawy, ponownie nie będzie reprezentowana przez żadnego posła. Kandydaci do Sejmu z tej okolicy nie zdołali przekonać do siebie wyborców, którzy skoncentrowali się na problemach polityki krajowej, zamiast na sprawach lokalnych. Jakie są opinie samych kandydatów na temat ich wyników wyborczych?
Paweł Lenarczyk, długoletni zaangażowany radny ursynowski z listy Otwartego Ursynowa i kandydat Trzeciej Drogi, zmagania wyborcze rozpoczął bez silnego wsparcia. Początkowo miał szansę na wysokie, trzecie miejsce na liście, jednak po odejściu Hanny Gill-Piątek – jego politycznej mentorki – z partii Szymona Hołowni, jego pozycja osłabła. Mimo to, otrzymał ostatnie miejsce na liście kandydatów, co teoretycznie mogło otworzyć mu drogę do Sejmu. Sytuacja zmieniła się, kiedy Trzecia Droga zdecydowała przyjąć Ryszarda Petru, powracającego do polityki po przerwie. Petru zdobył mandat posła z imponującym wynikiem ponad 24 tysięcy głosów. W efekcie, Lenarczyk wystartował z dalekiego, dziewiątego miejsca na liście.
Lenarczyk prowadził dynamiczną kampanię wyborczą – spotykał się z mieszkańcami, uczestniczył w debatach przedwyborczych i liczył na to, że jego długoletnia obecność w polityce przyniesie mu popularność wśród wyborców. Wyniki musiały go jednak rozczarować – uzyskał 3250 głosów na terenie całego warszawskiego okręgu wyborczego, ale tylko 1396 z nich pochodziło z Ursynowa. Nie była to liczba wystarczająca do zdobycia mandatu.